Cookies Ta strona wykorzystuje pliki cookies (niewielkie pliki tekstowe przechowywane przez przeglądarkę internetową na urządzeniu użytkownika) m.in. do analizy statystycznej ruchu, dopasowania wyglądu i treści strony do indywidualnych potrzeb użytkownika). Pozostawiając w ustawieniach przeglądarki włączoną obsługę plików cookies wyrażasz zgodę na ich użycie. Jeśli nie zgadzasz się na wykorzystanie plików cookies zmień ustawienia swojej przeglądarki.

Repertuar RepertuarEN
Operetka

Kandyd

Operetka komiczna w dwóch aktach
Leonard Bernstein
Michał Znaniecki
Sławomir Chrzanowski
2 godziny 40 minut

szczegóły

informacje T_DETAILS_SHOW_MORE

czas trwania
2 godziny 40 minut | 1 przerwa
kompozytor
Leonard Bernstein
libretto
na podstawie powiastki filozoficznej „Kandyd” Woltera, słowa piosenek: Richard Wilbur Dodatkowe słowa piosenek: Stephen Sondheim, John La Touche, Lillian Hellman, Dorothy Parker oraz Leonard Bernstein
premiera światowa
Martin Beck Theatre, Nowy Jork, 1956
polska premiera
Teatr Wielki, Łódź, 2005
premiera
Theatre Royal Glasgow, 1988
premiera w Operze Krakowskiej
7.06.2019
opis
„Kandyd” obok „West Side Story” należy do najpopularniejszych utworów Bernsteina dla Broadwayu. Oparty na skandalizującej powiastce filozoficznej Woltera, w warstwie muzycznej jest zabawą konwencjami europejskiej operetki, pełną wdzięku, dowcipu, ale też ironii i sarkazmu, wyprowadzonych z oświeceniowego arcydzieła. Tytułowy bohater, wędrując po różnych krajach i kontynentach, przeżywa nieprawdopodobne przygody, podważające jego naiwną wiarę w dobroć świata i szlachetność ludzi.

„To smutna historia, choć groteska i teatr absurdu, bawi nas i myli tropy – mówi reżyser Michał Znaniecki – to nasza historia pomimo tego, że nie pojedziemy do Buenos Aires, nie odkryjemy Eldorado i nie stracimy niewinności w kasynach Wenecji. To o nas, którzy wierzymy w miłość, lojalność, pokój i honor…”.

plakat T_DETAILS_SHOW_MORE

autor plakatu
Luigi Scoglio

realizatorzy i obsada T_DETAILS_SHOW_MORE

realizatorzy
Reżyseria: Michał Znaniecki
Kierownictwo muzyczne: Sławomir Chrzanowski
Słowa piosenek: Richard Wilbur
Dodatkowe słowa piosenek: Stephen Sondheim, John La Touche, Lillian Hellman, Dorothy Parker oraz Leonard Bernstein
Orkiestracja: Leonard Bernstein i Hershy Kay
Adaptacja muzyczna i dodatkowa orkiestracja: John Mauceri

Kostiumy, reżyseria światła: Michał Znaniecki
Scenografia: Luigi Scoglio
Choreografia: Jarosław Staniek
Przygotowanie chóru: Jacek Mentel

Asystentki reżysera: Anita Maszczyk, Dagmar Bilińska-Korban
Asystent kierownika muzycznego: Joachim Kołpanowicz
Asystentka scenografa: Grażyna Maślankowska
Asystentka kostiumografa: Joanna Medyńska
Asystentka choreografa: Katarzyna Zielonka
Asystentka kierownika chóru: Joanna Wójtowicz
Inspicjenci: Mateusz Makselon, Agnieszka Sztencel
Suflerki: Dorota Sawka, Maria Mitkowska
Korepetytorzy solistów: Wioletta Fluda, Kristina Kutnik, Katarzyna Starzycka, Olga Tsymbaluk
Akompaniatorka chóru: Olga Piotrowska-Cender
Akompaniatorki baletu: Emilia Strzecha, Olena Yasilkivska
obsada

bilety T_DETAILS_SHOW_MORE

Kategoria A
miejsca I Loża Marszałkowska
140 zł
miejsca II Amfiteatr rzędy IV-IX
95 zł
miejsca III Amfiteatr rzędy I-III i X-XII
75 zł
miejsca IV Amfiteatr miejsca boczne i rzędy XIII-XIV; Loże boczne Prawa i Lewa (piętro); Balkon rzędy I-II
45 zł
miejsca V Balkon rzędy III-IV
35 zł

libretto T_DETAILS_SHOW_MORE

AKT I

Młody Kandyd mieszka w zamku barona von Thunder-ten-Tronckh, w Westfalii, ciesząc się wiejskim żywotem w towarzystwie dzieci barona, Kunegundy i Maksymiliana, oraz ślicznej Paquette, pokojówki baronowej, nieszczędzącej łask żadnemu członkowi rodu męskiego (kwartet: Life Is Happiness Indeed). Kandyd pobiera nauki u filozofa Panglossa, który wpoił mu dobrotliwe przekonanie, iż żyjemy na najlepszym z możliwych światów (The Best of All Possible Worlds). Przyłapawszy swego mentora w towarzystwie Paquette i w pozycji niegodnej filozofa, Kandyd idzie czym prędzej za jego przykładem (Oh, Happy We), czemu zawdzięcza kopniaka w tyłek i wypędzenie z zamku wraz z Panglossem (It Must Be So). Na swe nieszczęście, błądząc po bezdrożach, spotyka wzrok dziki i suknie plugawe wąsatych Bułgarów, którzy gwałcą i plądrują, co im w łapska wpadnie. Sam zarabia tylko parę siniaków, jego towarzysze zostają jednak wyrżnięci do nogi (Cunegonde!). Spieszy zatem schronić się w Niderlandach, gdzie spotyka cudownie wskrzeszonego Panglossa. Ten zmuszony jest wszakże żebrać, dodatkowo zaś śliczna Paquette zostawiła mu bolesną a nieuleczalną pamiątkę (Dear Boy). Ruszają pospołu do Lizbony. Dzięki morskiej katastrofie spóźniają się odrobinę na słynne trzęsienie ziemi, które zrównało miasto z ziemią. Pangloss nie może powstrzymać się, by nie wyłożyć mieszkańcom Lizbony swych optymistycznych przekonań i zostaje skazany na stos (What a Day). Kandydowi znowu udało się ujść z życiem po sążnistej chłoście. Nadal trwa on w przekonaniu, że wszystko idzie jak najlepiej (It Must Be Me), po czym spieszy do Paryża (The Paris Waltz), gdzie szczęśliwym trafem spotyka Kunegundę. Udało jej się uciec ze splądrowanego zamku i jest dzisiaj kochanką zarówno kardynała Paryża, jak i pewnego bogatego żydowskiego handlarza (Glitter and Be Gay). Przyłapawszy obu kawalerów na figlach z Kunegundą (You Were Dead), Kandyd zabija ich i ucieka wraz z ukochaną oraz z jej Duegną*, która zapewnia, że jest córką polskiego papieża (tango: I Am Easily Assimilated). Lądują na odmianę w Kadyksie, gdzie dzięki wstawiennictwu Metysa imieniem Cacambo ruszają do Nowego Świata, by wesprzeć jezuickich misjonarzy (kwartet: Once Again).

AKT II

Przybywszy do Buenos Aires, spotykają Maksymiliana, syna barona von Thunder-ten-Tronckh, oraz śliczną Paquette, sprzedanych tam jako niewolników. Spędziwszy chwil kilka z Maksymilianem, którego w roztargnieniu wziął za hoże dziewczę, Gubernator kieruje swą uwagę ku Kunegundzie (My Love - polka - We Are Women), podczas gdy Kandyd rusza do dżungli, by spełnić swe żołnierskie obowiązki (The Pilgrim’s Procession). Po niezliczonych perypetiach, w czasie których Kandyd zabija Maksymiliana (za to, że znowu odmówił mu ręki Kunegundy), a Kunegunda wraz z Duegną* tarzają się w nudzie i luksusie na dworze Gubernatora (Quiet), Kandyd i wierny Cacambo docierają do Eldorado (The Ballad of Eldorado). Zabrawszy stamtąd kilka baranków o złotym runie, Kandyd rusza znowu na poszukiwanie Kunegundy.

Po długiej podróży, gdy zostały mu już tylko dwa baranki, spotyka niejakiego Marcina, którego skrajnie pesymistyczny pogląd na świat stanowi dokładną odwrotność optymistycznych zapatrywań Panglossa (Words, Words, Words). Za jednego baranka kupują statek do Europy; niestety, sprzedawca, holenderski filut nazwiskiem Vanderdendur, wepchnął Kandydowi dziurawą łajbę (Bon Voyage), która natychmiast idzie na dno. By potwierdzić słuszność swej filozofii życiowej, Marcin pospiesznie tonie, ostatni baranek zaś dowodzi swej wartości, ratując życie Kandydowi. Na pełnym morzu Kandyd napotyka tratwę, a na niej pięciu wypędzonych królów i jednego żałosnego żebraka, w którym nietrudno rozpoznać Panglossa (The Kings’ Barcarolle).
Przybywszy do Wenecji, Kandyd spotyka znów Maksymiliana, który nie tylko żyje, ale jest szefem lokalnej mafii, oraz Paquette jako luksusową kurtyzanę, a także Kunegundę, okradającą klientów w kasynie należącym do Maksymiliana (Money, Money, Money – What’ s the Use - The Venice Gavotte). Pangloss wygrywa przy zielonym stoliku i wynajmuje dwie prostytutki, w których Kandyd rozpoznaje Kunegundę i Duegnę*. Pod ciężarem nieszczęść tego świata (Nothing More Than This), młody człowiek popada w depresję i milczy uparcie, podczas gdy Pangloss kupuje małe gospodarstwo pod Wenecją, gdzie każdy będzie mógł nareszcie „uprawiać swój ogródek” (Universal Good - Make Our Garden Grow). Oto jedyna sensowna postawa w obliczu ludzkiej kondycji.

Piotr Kamiński, Tysiąc i jedna opera, PWM, 2008

*Old Lady w tej inscenizacji

recenzje T_DETAILS_SHOW_MORE

Joanna Illuque, „Ruch Muzyczny”, 1.07.2019
W premierowym przedstawieniu partię Kandyda wykonał wokalnie Voytek Soko Sokolnicki i był to Kandyd na wskroś współczesny. Świetnie poradził sobie z wymagającą rolą, bo nawet jeśli Kandyd akurat nie śpiewa, to i tak przez cały czas jest na scenie. Podczas drugiego wieczoru wystąpił Łukasz Gaj i pokazał zupełnie innego Kandyda - bardziej lirycznego, skupionego, naiwnego, nawet bezradnego w obliczu czekających go przygód. Miał wdzięk chłopca. Obaj tenorzy potrafili zmodyfikować „operowe śpiewanie” na rzecz stylu musicalowego. Katarzyna Oleś-Blacha emanowała ciepłem, pięknym legato i sporą dozą dystansu do postaci Kunegundy. Precyzyjna wokalnie Joanna Moskowicz nadała z kolei tej bohaterce więcej lekkości, ale i chłodu. Jej sopran brzmiał czysto, a koloratury pewnie, całość była świetnie utrzymana w stylu operetkowym. Mariusz Godlewski poprowadził postać Panglossa z dużą troską o zachowanie swoistego luzu przynależnego filozofowi, który ze stoickim spokojem tłumaczył zawiłości i przeciwieństwa losu. Jego ciepły, jasny baryton pozwolił Godlewskiemu doskonale odnaleźć się w tym muzycznym przedsięwzięciu. Monika Korybalska na zmianę z Paulą Maciołek w partii Paquette dobrze wykonały zadania aktorskie (...). Małgorzata Walewska jako Old Lady ujawniła wielki talent komediowy, jej pojawienie się na scenie od razu podniosło temperaturę. Miała temperament, wdzięk podparty znakomitą techniką i piękną barwą głosu, a przy tym dopracowany każdy gest i przemyślaną interpretację tekstu. Tango „l am easily assimilated” czy opowieść o grillowanym i pożartym przez Turków pośladku opowiadana tak serio, jak to tylko możliwe, wywołały owację. (...) Michał Kutnik w roli pesymisty Martina stworzył świetny epizod, ozdobiony brawurowym wykonaniem songu „Words, words, words!”, a Hubert Zapiór (Maksymilian) pokazał, że swobodnie porusza się zarówno wokalnie, jak i aktorsko w gąszczu narzuconych mu przez reżysera zadań. Karkołomna scena tańca z Gubernatorem (jak zawsze charakterystyczny i bardzo operetkowy Janusz Ratajczak) wypadła doskonale i przywiodła na myśl „Pół żartem, pół serio” Billy'ego Wildera oraz podobne zmagania mężczyzn w damskim przebraniu. Bartłomiej Misiuda też wyszedł zwycięsko z roli Gubernatora. Vasyl Grokholskyi jako Ragotski i Vanderdendur zwrócił uwagę jasnym, dźwięcznym głosem. (...) Michał Znaniecki zaprojektował efektowne kostiumy. Eldorado mieniło się odcieniami złota, asymetryczna suknia podkreślała dotkliwy brak pośladka Old Lady, stroje Kunegundy korespondowały z akcją. Precyzyjnie prowadzona reżyseria światła (także Michał Znaniecki) kreowała przeróżne zjawiska występujące w naturze czy agresywny obraz wojny. Trafny okazał się pomysł, by akcję spiąć klamrą miejsca - biblioteki, w której scenograf zaprojektował dwa główne plany: jeden dotyczył życia realnego, drugi ilustrował podróże i niezwykłe przygody protagonistów. (...) Całości dopełnił ruch sceniczny i choreografia Jarosława Stańka, który potrafił wydobyć komizm sytuacyjny podobny do gagów z filmu niemego (kapitalna scena tańca rabina z arcybiskupem Paryża, tango w Kadyksie, kankan w lizbońskiej scenie auto-da-fe). Ponura treść w opozycji do radosnego czy nawet frywolnego klimatu muzyki w zderzeniu ze „świętością” tematu wprowadza element skandalizujący potrzebny dla wzmocnienia efektu absurdu. Podobne zabiegi stosował w teatrze Tadeusz Kantor.
Lesław Czapliński, Portal Maestro, 19.06.2019
(...) Michał Znaniecki położył nacisk na stronę widowiskową swej pomysłowej inscenizacji, która ma olśnić widza bogactwem i przepychem dekoracji i strojów, a jednocześnie nie pozostaje w konflikcie z pierwowzorem, lecz z nim koresponduje i zachowuje uchwytną więź tożsamościową. (...) W spektaklu bierze udział cała plejada artystów, ponieważ tak bardzo rozbudowana jest obsada i nie zawsze możliwym staje się wykonywanie przez jednego śpiewaka kilku epizodycznych ról, skoro wymagają one różnych odmian głosów. (...) W roli filozofa Panglossa dwukrotnie wystąpił Mariusz Godlewski, w którego interpretacji zwłaszcza drugi song „Dear boy” odznaczał się ekspresyjnymi modulacjami barwy głosu, a także jego plastycznym operowaniem, w tym ściszaniem. (...) Katarzyna Oleś-Blacha ujmowała słuchaczy przede wszystkim szlachetnym legato, a także przydaniem większej dozy uczucia scenicznemu wizerunkowi postaci... (...) Więcej temperamentu do postaci Starej Damy wprowadziła Małgorzata Walewska, w której wykonaniu na słowa uznania zasłużyło zwłaszcza brawurowe tango „I am easily assimilated”, w którym towarzyszą jej tancerze ze szpadami, nagimi torsami i krezami na szyjach, a doświadczenie sceniczne pozwoliło wydobyć różne subtelności muzycznej natury. (...) W charakterystycznym songu demonicznego Marcina-piromana „Words, words, words”, będącego rewersem optymizmu Panglossa i jego songu o najlepszym ze światów „The best of all possibile worlds”, korzystne wrażenie pozostawili Michał Kutnik i Stanisław Olejniczak, ten drugi również pod względem postaciowym. Także Wasyl Grocholsky w pełni odnalazł się w parodystycznych rolach Ragockiego i Vandendurdera, a jego śpiew odznaczał się dźwięcznością i wyrównaną barwą. (...)
Łukasz Gazur, „Dziennik Polski”, 13.06.2019
(...) To kolaż, momentami luźno powiązanych scen, które w atrakcyjnie podanej formie, wiodą nas w wyprawie dookoła świata wraz z bohaterami "Kandyda", w poszukiwaniu krainy, w której oddychać można szczęściem. Każdy z punktów podróży ma swój odmienny, odmalowany z operowym przepychem i musicalowym szaleństwem charakter. Rewiowy szyk sprawia jednak, że widz z przyjemnością podąża za wyobraźnią reżysera spektaklu. Niektóre pomysły bywają tu ryzykowne, jak pojawienie się brodatej drag queen albo taniec zakonnic i inkwizytorów w zakapturzonych strojach znanych do dziś z procesji na Półwyspie Iberyjskim - niemniej okazują się bardzo udanymi propozycjami. To jest zasługą Jarosława Stanka, znakomitego choreografa, znanego już krakowskiej publiczności. (...) Podobne komplementy można snuć pod adresem dekoracji autorstwa Luigiego Scoglio. Udało się zbudować sceniczny świat ponad chronologicznymi i geograficznymi podziałami. Osią całości okazują się półki z książkami - co nie powinno dziwić, skoro jesteśmy w świecie Woltera. (...)
Jacek Marczyński, „Rzeczpospolita”, 11.06.2019
(...) Małgorzata Walewska jako Old Lady świetnie porusza się między musicalem i operą, a dobre komediowe aktorstwo wzbogaca ironicznie ujętym stylem primadonny. Równie bezbłędnie w obu tych muzycznych światach odnajduje się Mariusz Godlewski (filozof Pangloss). Katarzyna Oleś-Blacha (Kunegunda) zawsze osiąga najlepszy efekt artystyczny, gdy swą oszałamiającą technikę wokalną traktuje z dystansem, jak właśnie tu, w roli kobiety ceniącej brzęk monet i błysk diamentów.
Anna Małachowska, portal nascenie.info, 9.06.2019
Małgorzata Walewska (Old Lady), której kunszt operowego śpiewu cenię wysoko, w spektaklu Michała Znanieckiego zaskoczyła mnie aktorskim warsztatem i wykonawczą gracją oraz Michał Kutnik (Martin), który w pełni wykorzystał swój czas na scenie, by w arii „Words, words, words” dobitnie wyśmiać naiwny optymizm Kandyda, wyraziście realizując swoje zadanie wokalne i aktorskie. Z przyjemnością słuchałam i oglądałam Mariusza Godlewskiego (Pangloss) oraz Monikę Korybalską (Paquette).
Anna Woźniakowska, portal polskamuza.eu, 8.06.2019
Opowieść o losach młodzieńca, który wierzył – za swoim mistrzem Panglossem – że żyje na najpiękniejszym ze światów, jest tyleż filozoficzną zadumą nad losem człowieka gnanego wichrami historii, co satyrą pełną absurdów. Stworzenie z poszczególnych obrazów przekonywającej całości jest nie lada zadaniem. A przecież Michałowi Znanieckiemu, reżyserowi spektaklu, twórcy kostiumów i gry świateł, w pełni się to udało. Pomocni byli mu w tym scenograf Luigi Scoglio i choreograf Jarosław Staniek. Na scenie Opery Krakowskiej oglądamy widowisko barwne, pełne dobrze zakomponowanego ruchu, chwilami wręcz piękne. (...) Voytek Soko-Sokolnicki (po raz pierwszy na krakowskiej scenie) stworzył dobrą postać Kandyda, konsekwentnie przedstawił jego dojrzewanie, był dobry zarówno aktorsko jak i wokalnie. Dobrą Kunegundą była Katarzyna Oleś-Blacha. Małgorzata Walewska była prawdziwie mistrzowska jako Old-Lady, podobnie jak Mariusz Godlewski w roli Panglossa. Z przyjemnością oglądałam i słuchałam Moniki Korybalskiej jako Paquette i Huberta Zapióra w roli Maksymiliana. Także wszyscy wykonawcy pomniejszych ról, a jest ich niemało, spisali się należycie. Podobnie balet i utaneczniony chór.

Trailer

„Kandyd” obok „West Side Story” należy do najpopularniejszych utworów Bernsteina dla Broadwayu. Oparty na skandalizującej powiastce filozoficznej Woltera, w warstwie muzycznej jest zabawą konwencjami europejskiej operetki, pełną wdzięku, dowcipu, ale też ironii i sarkazmu, wyprowadzonych z oświeceniowego arcydzieła. Tytułowy bohater, wędrując po różnych krajach i kontynentach, przeżywa nieprawdopodobne przygody, podważające jego naiwną wiarę w dobroć świata i szlachetność ludzi.

„To smutna historia, choć groteska i teatr absurdu, bawi nas i myli tropy – mówi reżyser Michał Znaniecki – to nasza historia pomimo tego, że nie pojedziemy do Buenos Aires, nie odkryjemy Eldorado i nie stracimy niewinności w kasynach Wenecji. To o nas, którzy wierzymy w miłość, lojalność, pokój i honor…”.

Reportaż z przygotowań do premiery spektaklu:

nadchodzące spektakle z tego gatunku