Opera
Tosca
Opera w trzech aktach
Giacomo Puccini
Laco Adamik
Andrzej Straszyński
Andrzej Straszyński
2
godziny
45
minut
szczegóły
informacje
czas trwania
2
godziny
45
minut
|
2
przerwy
kompozytor
Giacomo Puccini
libretto
Luigi Illica i Giuseppe Giacosa według sztuki Victoriena Sardou
premiera światowa
Rzym, 14.01.1900
polska premiera
Lwów, 5.05.1903
premiera w Operze Krakowskiej
Scena operowa w gmachu Teatru im. Juliusza Słowackiego, 4.05.1997
język spektaklu
Oryginalna włoska wersja językowa z polskimi napisami
opis
Tragiczna miłość wplątana w tryby polityki i historii. „Tosca” na stałe weszła do repertuaru teatrów operowych, pozwalając na stworzenie niezapomnianych kreacji wielu wokalistom. Powstały jedne z najpiękniejszych arii Pucciniego: „Recondita armonia...” i „E lucevan le stelle...”, wplecione w historię tragicznej miłości śpiewaczki Toski i malarza Cavaradossiego, którzy stają się ofiarami gry prowadzonej przez szefa tajnej policji Scarpię. Za udzielenie pomocy zbiegłemu więźniowi politycznemu Cavaradossi sam zostaje schwytany i skazany na śmierć. Ceną za jego życie ma być ukochana malarza, Tosca. Śpiewaczka zabija co prawda Scarpię, ale zemsta szefa policji dosięga kochanków nawet po jego śmierci.
plakat
realizatorzy i obsada
realizatorzy
Kierownictwo muzyczne: Andrzej Straszyński
Reżyseria: Laco Adamik
Scenografia: Barbara Kędzierska
Przygotowanie Chóru: Marek Kluza
Przygotowanie Chóru Dziecięcego: Beata Kluza
Reżyseria: Laco Adamik
Scenografia: Barbara Kędzierska
Przygotowanie Chóru: Marek Kluza
Przygotowanie Chóru Dziecięcego: Beata Kluza
obsada
TOSCA | Ewa Vesin (9.12, 11.12), Magdalena Barylak (10.12)
CAVARADOSSI | Giorgi Sturua (9.12, 11.12), Tomasz Kuk (10.12)
SCARPIA | Mikołaj Zalasiński (9.12, 11.12), Adam Szerszeń (10.12)
ANGELOTTI | Michał Kutnik
SPOLETTA | Paweł Szczepanek
ZAKRYSTIAN | Wołodymyr Pańkiw
SCIARRONE | Jacek Wróbel (9.12, 11.12), Łukasz Lelek (10.12)
DOZORCA WIĘZIENNY | Sławomir Broś
PASTUSZEK | Kamila Mędrek-Żurek (9.12, 11.12), Anna Gajdzik-Krzyżanowska (10.12)
ORKIESTRA, CHÓR i CHÓR DZIECIĘCY OPERY KRAKOWSKIEJ
dyrygent: Piotr Sułkowski
CAVARADOSSI | Giorgi Sturua (9.12, 11.12), Tomasz Kuk (10.12)
SCARPIA | Mikołaj Zalasiński (9.12, 11.12), Adam Szerszeń (10.12)
ANGELOTTI | Michał Kutnik
SPOLETTA | Paweł Szczepanek
ZAKRYSTIAN | Wołodymyr Pańkiw
SCIARRONE | Jacek Wróbel (9.12, 11.12), Łukasz Lelek (10.12)
DOZORCA WIĘZIENNY | Sławomir Broś
PASTUSZEK | Kamila Mędrek-Żurek (9.12, 11.12), Anna Gajdzik-Krzyżanowska (10.12)
ORKIESTRA, CHÓR i CHÓR DZIECIĘCY OPERY KRAKOWSKIEJ
dyrygent: Piotr Sułkowski
bilety
Kategoria P - 2024/2025
miejsca I
Loża Marszałkowska
200 zł
miejsca II
Amfiteatr rzędy IV-IX
170 zł
miejsca III
Amfiteatr rzędy I-III i X-XII
150 zł
miejsca IV
Amfiteatr miejsca boczne i rzędy XIII-XIV; Loże boczne prawa i lewa
120 zł
miejsca V
II Balkon rzędy I-II
100 zł
miejsca VI
II Balkon rzędy III-IV
90 zł
W tej kategorii:
Premiery, Carmen, La Bohème \ Cyganeria, Kopernik, Nabucco, Tosca, Traviata, Turandot, Wesele Figara
Premiery, Carmen, La Bohème \ Cyganeria, Kopernik, Nabucco, Tosca, Traviata, Turandot, Wesele Figara
libretto
Akcja rozgrywa się w Rzymie 14 czerwca 1800 i rankiem dnia następnego.
AKT I
Kościół Sant'Andrea della Valle, zbliża się południe. Pięć następujących po sobie, szorstkich akordów, zapowiada mający rozegrać się dramat. Niespokojny, synkopowany motyw towarzyszy pojawieniu się w pustej o tej porze świątyni zdenerwowanego mężczyzny, który na odgłos zbliżających się kroków pospiesznie kryje się w rodowej kaplicy Attavantich. Wchodzi Zakrystian, który przygotowuje przybory malarskie dla pracującego tu nad obrazem Marii Magdaleny artysty Cavaradossiego. Wybija dwunasta i Zakrystian odmawia modlitwę na Anioł Pański. A oto nadchodzi i sam Cavaradossi, który zanim przystąpi do malowania, uświadomi sobie podobieństwo pomiędzy biblijną postacią a widywaną w kościele, modlącą się Nieznajomą. Jego głośne rozmyślania (aria: „Recondita armonia”) wywołują zgorszenie Zakrystiana, czemu daje wyraz w wypowiadanych na stronie uwagach. Wreszcie się oddala. Z kaplicy stara się niepostrzeżenie wymknąć ukryty tam mężczyzna, lecz zderza się z Cavaradossim, który w wynędzniałym zbiegu zrazu nie rozpoznaje swego przyjaciela Cesare Angelottiego, byłego konsula Republiki Rzymskiej, po jej upadku i restauracji Państwa Kościelnego przez wojska neapolitańskie uwięzionego w zamku św. Anioła, z którego właśnie uciekł. Okazuje się, że tajemnicza Nieznajoma z obrazu jest jego siostrą, markizą Attavanti, która pozostawiła w kaplicy niezbędne przebranie. Ich rozmowę przerywa przybycie ukochanej Cavaradossiego, słynnej włoskiej śpiewaczki Florii Toski. Podejrzewa ona malarza o romans, w czym utwierdza ją znajomo wyglądająca postać z obrazu (arioso: „Non la sospiri la nostra casetta”). Artyście udaje się jednak uspokoić zazdrosną kobietę i przekonać o swej miłości (duet: „Quel l'occhio al mondo può star di paro”). Po jej wyjściu rozlega się armatni wystrzał oznaczający odkrycie ucieczki Angelottiego. Cavaradossi postanawia zatem ukryć przyjaciela w znajdującej się nieopodal swojej willi. Wbiegają: Zakrystian, ministranci i klerycy, rozradowani wieścią o zwycięstwie odniesionym nad wojskami konsula Bonapartego w bitwie pod Marengo. Ich swawole przerywa złowieszcze pojawienie się budzącego postrach prefekta policji, barona Scarpii i jego ludzi. Spodziewa się, że mógł tu znaleźć schronienie poszukiwany zbieg, a jego podejrzenia kierują się dodatkowo na znanego ze swych liberalnych sympatii Cavaradossiego. Znalazłszy wachlarz markizy Attavanti, postanawia za jego pomocą rozbudzić zazdrość w Tosce, mogącej naprowadzić go na ślad Angelottiego, a jednocześnie pozbyć się rywala w nieodwzajemnionych zabiegach o jej względy („Czym dla Jaga była chusteczka, dla mnie będzie wachlarz”). Tłum wiernych wypełnia powoli świątynię, w której rozpoczyna się dziękczynne nabożeństwo, a złowrogi Scarpia na tle organów i odśpiewanego „Te Deum” snuje swoje podstępne plany (wykonany unisono na tle chóru posępny monolog: „Tosca! Nel tuo cuor s'annida Scarpia”).
AKT II
Gabinet Scarpii na zapleczu Palazzo Farnese, tego samego dnia wieczorem. W orkiestrowym wstępie rozbrzmiewają nawiązania do duetu miłosnego Toski i Cavaradossiego z poprzedniego aktu. Oto bowiem samotnego Scarpię prześladują myśli o niedostępnym dla niego szczęściu odwzajemnionej miłości (monolog: „Ha più forte sapore”). Przez otwarte okno dobiegają dźwięki gawota, granego w reprezentacyjnych apartamentach pałacu, gdzie przebywa neapolitańska królowa Maria Karolina. Żandarmi przyprowadzają Cavaradossiego. Nie kryjąc się ze swymi przekonaniami, stanowczo odmawia on złożenia jakichkolwiek zeznań. Z nerwową atmosferą przesłuchania kontrastuje rozbrzmiewająca w oddali okolicznościowa kantata, w której na tle chóru śpiewa Tosca. Podsuwa to Scarpii pomysł, aby jeszcze raz posłużyć się kobietą w wydobyciu z więźnia informacji niezbędnych do schwytania Angelottiego. Gdy przybywa ona na jego wezwanie, w przylegającej sali Cavaradossi poddany zostaje torturom. Nie mogąc znieść dochodzących stamtąd jęków dręczonego kochanka, zdesperowana Toska wyjawia wreszcie kryjówkę Angelottiego. Scarpia z mściwą satysfakcją wydaje Spolecie rozkaz aresztowania zbiega dopiero wtedy, gdy wniesiony zostaje półprzytomny malarz, który pojmuje, że jego opór i cierpienia były daremne i że został zdradzony przez najbliższą osobę. W tym samym momencie goniec przynosi wiadomość, że ostatecznie zwycięzcami pod Marengo okazali się Bonaparte i dowodzone przez niego francuskie wojska. Resztką sił Cavaradossi intonuje hymn na cześć wolności („Vittoria! Vittoria!”), czym przypieczętowuje wydany na siebie wyrok. Po jego wyprowadzeniu do celi śmierci pomiędzy Toscą i Scarpią rozpoczyna się targ o ocalenie artysty. Baron pozostaje w równej mierze nieczuły na propozycje przekupstwa (monolog: Già, mi dicon venal), co błagania o litość (aria Toski: „Vissi d'arte, vissi d'amore”- „Żyłam sztuką, żyłam miłością”). Jedyną ceną, która może go zadowolić, jest uległość bohaterki. W zamian obiecuje przeprowadzenie pozorowanej egzekucji i wystawienie żelaznego listu, umożliwiającego kochankom opuszczenie Rzymu. Zdesperowana Tosca przystaje w końcu na ten warunek, lecz gdy wypisawszy glejt Scarpia stara się objąć śpiewaczkę, ta instynktownie chwyta leżący na stole nóż i przebija znienawidzonego oprawcę. Na widok jego martwego ciała nie może powstrzymać się przed wypowiedzeniem znamiennych słów: i oto przed nim drżał cały Rzym, a następnie czy to wiedziona wyrzutami sumienia, czy też w odruchu mściwej satysfakcji, ustawia wokół zwłok zapalone kandelabry, a na piersi kładzie mu zdjęty ze ściany krucyfiks, po czym pospiesznie opuszcza miejsce zbrodni.
AKT III
Nazajutrz, taras zamku św. Anioła, około 3 godziny przed świtem. Na wstępie rozlega się motyw intonowany przez cztery waltornie unisono. Następnie dobiegają w oddali odgłosy dzwonków pędzonego bydła, pieśń nieszczęśliwie zakochanego pasterza, wreszcie dzwony okolicznych kościołów, a w tym rysującej się w tle sceny watykańskiej bazyliki św. Piotra. Przyprowadzony z celi na miejsce kaźni Cavaradossi, zamiast widzenia ze spowiednikiem, w przysługującym skazańcowi ostatnim życzeniu prosi o umożliwienie mu napisania pożegnalnego listu do ukochanej. Na widok rozgwieżdżonego nieba, a następnie budzącego się dnia, pogrąża się we wspomnieniach (cztery wiolonczele rekapitulują pokrótce motyw duetu miłosnego z I aktu, przechodzący w temat towarzyszący niepokojom Toski w II akcie, po czym klarnet podejmuje melodię, którą kontynuuje głos śpiewaka w arii „E lucevan le stelle”). Lecz oto przybywa Tosca z radosną wieścią, że już niebawem skończą się ich udręki i odzyskają upragnioną wolność. Gdy Cavaradossi okazuje zaniepokojenie, jakim sposobem uzyskała dla niego ułaskawienie, przyznaje się do popełnionej zbrodni (aria „Il tuo sangue o il mio amore volea”), w której głos śpiewaczki wznosi się w kulminacyjnym momencie do c3, by następnie opaść o dwie oktawy w dół, choć Puccini pierwotnie przewidywał tylko pasaż w obrębie jednej oktawy, to dla wzmocnienia efektu przyjęła się praktyka jego przedłużenia o jeszcze jedną. Pokrzepieni nadzieją kochankowie snują plany na przyszłość (duet: „O dolce mani”), a następnie Tosca, odwołując się do swych doświadczeń aktorskich, poucza Maria jak ma się zachować podczas egzekucji i dla zachowania pozorów udawać nieżywego. Nadchodzi pluton egzekucyjny, z którym bohater odchodzi w głąb sceny. Tosca z oddalenia obserwuje przebieg wydarzeń, a gdy żołnierze odejdą i taras opustoszeje, podbiega do ukochanego i przynagla go, by wstał i wraz z nią czym prędzej uciekał. Okazuje się jednak, że egzekucja była prawdziwa i malarz nie żyje. Tymczasem na taras wbiega Spoletta z żandarmami, gdyż odkryto zabójstwo Scarpii, i nakazuje aresztować podejrzaną Toskę. Kobieta, aby nie dostać się w ręce siepaczy, wspina się na mur i skacze w przepaść.
opracował Lesław Czapliński
recenzje
Anna Woźniakowska, „Ruch Muzyczny”, 15.11.2012 r.
Małgorzata Walewska nie tylko idealnie śpiewała. Stworzyła porywającą postać kobiety absolutnie wolnej, idącej za głosem serca, nieznoszącej jakiegokolwiek przymusu, a przy tym prawdziwie czułej i kochającej. Często oglądamy Carmen dziką, zamaszystą, epatującą zewnętrznością. Coś z tego miała niegdyś i Małgorzata Walewska. Tym razem jednak budowała kreowaną postać delikatnymi środkami - spojrzeniem, ruchem głowy, drobnym, ale jakże przekonywającym gestem. Była kobietą-czarodziejką. Patrząc na nią, można było zrozumieć szaleństwo namiętności Don Josego.
Anna Woźniakowska, „Kraków” nr 4/04.2010, 6.05.2010 r.
(...) Wszystko w spektaklu Laco Adamika jest czytelne, dobrze przeprowadzone. Na premierze wykonawcy należycie spełnili swe zadania aktorskie ciesząc jednocześnie uszy słuchaczy pięknym śpiewem. Dawno nie słyszałam na krakowskiej scenie operowej tak wyrównanego ensemblu odtwórców partii solowych. Pewna jestem po krakowskim debiucie, że Monika Ledzion będzie jedną z czołowych polskich odtwórczyń partii Carmen. Wzruszająca była Katarzyna Trylnik jako Micaela, doskonały wokalnie był Arnold Ruciński wcielający się w Don Josego.
Krzysztof Gudowski, Portal Kraków Culture Press, 15.03.2010 r.
Barbara Kędzierska (kostiumy, scenografia) zrezygnowała z tradycyjnych rozwiązań na rzecz metalicznej i industrialnej scenografii, co jest tutaj zdecydowanie zaletą. W większości aktów dzieli ona scenę na dwa wyraźne plany, co stworzyło możliwość ukazania widzom Hiszpanii dziewiętnastego wieku – tętniącej życiem i pełnej wewnętrznych sprzeczności. To tutaj bowiem mieszają się światy robotnic pracujących w fabryce cygar i hardych, acz nie pozbawionych głębszych uczuć, żołnierzy. Grzechem byłoby przemilczenie doborowej obsady spektaklu. W partii tytułowej występują solistki: Małgorzata Walewska, Monika Ledzion oraz Agnieszka Cząstka, a ich partnerami są takie sławy jak: Arnold Rutkowski, Tomasz Kuk, Vasyl Grokholskyi czy Martin Babjak. Przy takim doborze nazwisk naprawdę trudno się czegokolwiek przyczepić. Laco Adamik oparł się tendencji uwspółcześniania klasyki na siłę i wyszedł z tego starcia obronną ręką. Jego Carmen uwydatnia to, co najważniejsze – prawdziwą miłość, jej uniesienia i upadki. We współczesnym świecie ludziom brakuje romantyzmu, a spektakl ten dostarcza jego kompleksową dawkę. Jest to coś, co widz powinien wynosić z każdego teatru, opery czy filharmonii. Jak ciężko tego dokonać, wiedzą doskonale wszyscy reżyserzy, scenografowie i artyści. Dzieło Bizeta stało się tutaj lekiem na tęsknotę, którą skrywa wielu z nas. Tęsknotę za zmysłowym tangiem i taką miłością, która jest niesfornym ptakiem. O tym, że opera ta chwyta za serce, świadczyć mogą łzy, uronione przez niektóre kobiety w trakcie trwania spektaklu. I niech one pozostaną najgłębszą recenzją wystawioną „Carmen” w interpretacji Adamika.
Adam Czopek, „Nasz Dziennik”, 10.03.2010 r.
Partię Don Josego, który wyznawał uczucia dwóm różnym Carmen, śpiewał tego wieczoru Arnold Rutkowski. Młody artysta obdarzony tenorem o niezwykłej barwie i brzmieniu, a przy tym prowadzący głos z dużą swobodą, zaśpiewał z młodzieńczą pasją i ogromną ekspresją. (…) Tadeusz Kozłowski, dla którego "Carmen" to niemal chleb powszedni, i tym razem dał popis precyzji w prowadzeniu ansambli i scen zbiorowych. Czarowna muzyka Bizeta pod jego batutą ujmowała melodyjnością, temperamentem i świetnie rozplanowaną dynamiką.
Joanna Targoń, „Gazeta Wyborcza”, 8.03.2010 r.
Monika Ledzion (która miała wystąpić w sobotnim spektaklu) zaśpiewała znakomicie, była też piękna, uwodzicielska i niepokorna, jak to Carmen być powinna. (…) Godnym partnerem obydwu Carmen był Arnold Rutkowski jako Don Jose, śpiewak o głosie dużym, giętkim, pełnym emocji i szlachetnym w brzmieniu. Pięknie brzmiał jasny sopran Katarzyny Trylnik w partii Micaeli.
Anna Woźniakowska, „Dziennik Polski”, 8.03.2010 r.
Duża w tym zasługa Moniki Ledzion, która przeżywając podwójny stres - nagłego zastępstwa i debiutu w głównej partii - w pełni jednak sprostała zadaniu. Dwa kolejne akty były prawdziwym triumfem młodej śpiewaczki tworzącej przekonywającą postać idącej za porywem serca, bezkompromisowej dziewczyny. W tym triumfie miała godnych partnerów. Doskonałą wokalnie i postaciowo Micaelą była obdarzona prawdziwie słodkim głosem Katarzyna Trylnik, po raz pierwszy występująca na krakowskiej scenie (co ciekawe, obie panie wyszły z klasy prof. Haliny Słonickiej, która była także maestrą Małgorzaty Walewskiej).
nadchodzące spektakle z tego gatunku
/